Forum Pedagogika specjalna Strona Główna Pedagogika specjalna
Forum poświęcone osobom niepełnosprawnym.


Afera korupcyjna w polskiej piłce (liga, PZPN)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pedagogika specjalna Strona Główna -> Sport
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
KIBOL1922




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 3847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

 PostWysłany: Wto 16:19, 01 Kwi 2008    Temat postu: Back to top

Wdowczyk: Nie przyznałem się do winy
red
2008-03-31, ostatnia aktualizacja 2008-03-31 22:00

Dariusz Wdowczyk zaprzecza, jakoby przyznał się do winy podczas sobotniego przesłuchania w prokuraturze. W przesłanym tvn24.pl oświadczeniu, szkoleniowiec przyznaje tylko, że potwierdził "niektóre fakty, znane prokuratorom". Wrocławska prokuratura postawiła Wdowczykowi zarzuty wręczania łapówek sędziom i obserwatorom meczów.


Treść oświadczenia Dariusza Wdowczyka:

W związku z wieloma niezgodnymi z prawdą informacjami na mój temat, pojawiającymi się ostatnio w mediach, oświadczam co następuje:

1. Nie jest prawdą, że w toku prokuratorskiego przesłuchania we Wrocławiu w dniu 29 bm. "przyznałem się do winy", czym potwierdzić jakoby miałem zarzut korupcji w kieleckim klubie Kolporter. W rzeczywistości przyznałem i potwierdziłem niektóre fakty, znane prokuratorom. O szczegółach będę mógł zapewne poinformować później.

2. Motywem działania było zapewnienie rzetelnego sędziowania meczów, w których uczestniczył zespół Kolportera. W ówczesnej III lidze, wobec licznych sygnałów, że konkurencyjne wobec Kolportera kluby zapewniają sobie przewagę na boisku taką właśnie drogą, był to jedyny sposób na zneutralizowanie korupcyjnego oddziaływania sportowych przeciwników i zapewnienie drużynie rzetelnego sędziowania. Motywem działania nie było zatem wypaczenie wyniku, bowiem wobec klasy drużyny Kolportera, uzyskanie pozytywnego rezultatu z każdą z drużyn III ligi nie stanowiło zadania przekraczającego jej możliwości. Ale tylko przy założeniu rzetelnego sędziowania!

3. Nigdy osobiście nie przekazywałem sędziom lub ich wysłannikom jakichkolwiek pieniędzy ani też nie prowadziłem z nimi rozmów o praktykach korupcyjnych.

Nie uchylam się od odpowiedzialności w tej sprawie, odległej już w czasie, ale tylko w tej części, która na mnie spoczywa. I w tym zakresie będę współdziałał z prokuraturą i wszystkimi, którzy do rzetelnego jej wyjaśnienia zmierzają.

Z wyrazami szacunku,

Dariusz Wdowczyk

PS. Proszę o traktowanie niniejszego listu jako sprostowania i repliki na stwierdzenia, które w sposób oczywisty i ponad prawdę naruszają moje dobre imię.

Wdowczyk: Nie macie prawa mnie oceniać [link widoczny dla zalogowanych]
Jak Korona kupowała mecze? [link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 3847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

 PostWysłany: Czw 15:30, 03 Kwi 2008    Temat postu: Back to top

Trener bramkarzy LECHa i były reprezentant ANDRZEJ W. zatrzymany przez CBA
Radosław Nawrot, pn, pap
2008-04-03, ostatnia aktualizacja 2008-04-03 14:48


Kolejna odsłona afery korupcyjnej w piłce nożnej. CBA zatrzymało w Poznaniu ANDRZEJa W., trenera bramkarzy LECHa i byłego reprezentanta Polski, okrzykniętego przydomkiem "Książe Paryża"

Minister: ze skorumpowanymi walczyć jak z pedofilami

ANDRZEJ W. był asystentem Dariusza W., gdy ten prowadził trzecioligową Koronę Kielce. Teraz Dariusz W. ma postawione prokuratorskie zarzuty dotyczące m.in. kupowania meczów, dziś nad odebraniem mu licencji trenerskiej obraduje Wydział Dyscypliny PZPN.

Zarząd LECHa POZNAŃ natychmiast zawiesił trenera ANDRZEJa W., do czasu wyjaśnienia przyczyn zatrzymania przez CBA i potwierdził zatrzymanie swojego pracownika. Prokuratura i CBA są tajemnicze. Jedynie Marek Kuczyński z Prokuratury Krajowej we Wrocławiu, która prowadzi śledztwo w sprawie korupcji, przybliżył: - Potwierdzam zatrzymanie kolejnej osoby. Za wcześnie jednak, aby mówić o jej personaliach czy ujawniać inne szczegóły.

Identyczne zdanie wypowiada Piotr Kaczorek z Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Przypomnijmy: ANDRZEJ W. był asystentem trenera Dariusza W. w Kolporterze Koronie Kielce. Dariusza W. w piątek także zatrzymało CBA w

Warszawie, w związku z tzw. ustawianiem wyników meczów piłkarskich Kolportera, gdy klub ten walczył o awans do drugiej ligi w sezonie 2003/04.

Śledztwo w sprawie korupcji w polskim futbolu toczy się od maja 2005 r. Do tej pory prokuratura postawiła zarzuty ponad stu osobom: działaczom sportowym, sędziom, obserwatorom PZPN, m.in. dwóm członkom zarządu PZPN Witowi Ż. i Kazimierzowi F.

W grudniu ubiegłego roku przed wrocławskim sądem rozpoczął się pierwszy proces w tej sprawie. Na ławie oskarżonych zasiadło 17 osób, w tym Ryszard F., ps. Fryzjer - domniemany organizator całego procederu.

Księże Paryża: prostolinijna dusza w piłkarskim bagnie - blog Darka Wołowskiego

Sylwetka ANDRZEJa W.

ANDRZEJ W. piłkarską karierę zaczynał w lokalnym Górniku Konin. Grał m.in. w Widzewie Łódź, GKS Bełchatów, ŁKS i LECHu POZNAŃ. Był bohaterem głośnego transferu do FC Porto, z którym zdobył mistrzostwo Portugalii. Zagraniczną przygodę zakończył w Sportingu Braga, skąd wrócił do Widzewa. W swojej 18 letniej karierze ANDRZEJ W. rozegrał 241 spotkań w pierwszej lidze.

W reprezentacji zadebiutował w 1994 roku w zremisowanym meczu z Hiszpanią. W kadrze wystąpił łącznie 20 razy. Największą sławę przyniósł mu mecz z Francją 16 sierpnia 1995 roku rozegrany na Parc de Princes. Polacy zremisowali 1:1, a polski bramkarz grał kapitalnie, obronił między innymi rzut karny wykonywany przez Bixente Lizarazu. Po meczu okrzyknięto go "Księciem Paryża".

Po zakończeniu kariery W. został trenerem bramkarzy w Widzewie prowadzonym przez Marka Koniarka. W sezonie 2003/04 pracował u boku Dariusza W. w Koronie Kielce, a później został drugim trenerem szczecińskiej Pogoni. Następnie przeniósł się do Poznania, gdzie do dziś szkolił bramkarzy.

Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 3847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

 PostWysłany: Czw 15:35, 03 Kwi 2008    Temat postu: Back to top

Władze białostockiego I-ligowego klubu spotkają się w czwartek z członkami Wydziału Dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej, który zajmuje się karaniem za korupcję w futbolu. - Nasze kroki zależą w dużej mierze od tego, co usłyszymy od przedstawicieli Jagiellonii - mówi wiceprzewodniczący wydziału Robert Zawłocki.

Tomasz Piekarski: Czego można spodziewać się po czwartkowym spotkaniu?

Rober Zawłocki: Już wcześniej rozmawialiśmy z władzami Jagiellonii nieoficjalnie [do Warszawy jeździł wiceprezes klubu Artur Kapelko - red.]i teraz zobaczymy, czy potwierdzą pewne rzeczy oficjalnie. Wtedy zdecydujemy, czy w ogóle wszczynamy postępowanie dyscyplinarne przeciw Jagiellonii, a może zostanie ono wszczęte i od razu zakończone.

Jeżeli władze klubu z Białegostoku przyznają się do korupcji i poddadzą się dobrowolnie sankcjom, sprawa może zostać od razu zamknięta?

- Nie można niczego przesądzać. Zobaczymy, jakie jest stanowisko Jagiellonii. My już posiadamy pewną wiedzę w tej sprawie i to co usłyszymy możemy bardzo szybko zweryfikować, nie czekając nawet na dokumenty z prokuratury we Wrocławiu. Jeżeli władze klubu wszystkiego się wyprą, to poczekamy na dokumenty z prokuratury i wtedy rozpoczniemy drogę dyscyplinarną.

Co w takim wypadku grozi Jagiellonii?

- To co każdemu klubowi zamieszanemu w korupcję, czyli degradacja. Chociaż oczywiście o ewentualnych karach mogą decydować różne szczegóły, jak m.in. sama postawa klubu.

Na razie została zatrzymana jedna osoba powiązana z Jagiellonią. W grudniu siedem zarzutów korupcyjnych usłyszał były prezes klubu Wojciech S. i do nich się przyznał.

- Mogę powiedzieć tyle, że nigdy nie było tak, by w korupcji uczestniczyła tylko jedna osoba. Z mojej wiedzy wynika, że zarzutów wobec Jagiellonii jest więcej. Jednak jakiego one okresu dotyczą nie mogę zdradzić.

Czy na czwartkowym posiedzeniu zapadną jakieś decyzje?

- Powtórzę jeszcze raz, że sprawa jest całkowicie otwarta. Możemy wszcząć postępowanie i od razu je zakończyć, albo też czekać na dokumenty z prokuratury i dopiero wtedy zacząć postępowanie dyscyplinarne. Wszystko zależy od postawy Jagiellonii. Do tej pory oficjalnie z klubu słychać tylko, że Jagiellonia była stroną pokrzywdzoną w procederze korupcji, a tak nie jest do końca.



Nie komentują

Władze Jagiellonii przed spotkaniem w wydziale dyscypliny nie chcą wypowiadać się na temat tego, jakie stanowisko obiorą.

- Nie będziemy odpowiadać na żaden pytania przed spotkaniem, gdyż tak się umówiliśmy z wydziałem dyscypliny - mówi wiceprezes Artur Kapelko.

Źródło: Gazeta Wyborcza Białystok


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 3847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

 PostWysłany: Pią 9:14, 04 Kwi 2008    Temat postu: Back to top

Czy władze PZPN działają legalnie?
pn
2008-04-04, ostatnia aktualizacja 2008-04-04 09:05

PRZEGLĄD PRASY. Zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej działa w uszczuplonym składzie i w ten sposób łamie prawo zapisane w statucie związku. Taki stan trwa od roku. Jeśli podejrzenia się potwierdzą, to takie kluby jak Górnik Łęczna i Widzew Łódź będą miały prawo domagać się ponownego rozpatrzenia swoich kar - pisze "Przegląd Sportowy".


Już nawet niektórzy prawnicy związani z piłkarską federacją dostrzegają problem. Na razie nie chcą o nim głośno mówić, bo zdają sobie sprawę, jaka bomba wybuchnie, jeżeli podejrzenia się potwierdzą. Dlatego też w środę wieczorem do Wydziału Dyscypliny został najprawdopodobniej poproszony Michał Listkiewicz.

Zarząd PZPN, według starego związkowego statutu, powinien liczyć 35 osób z prezesem na czele. Tak faktycznie było do momentu afery korupcyjnej, w której zarząd zaczął się kurczyć. Najpierw do prokuratury we Wrocławiu został przewieziony Wit Ż., gdzie usłyszał zarzuty ustawiania meczów piłkarskich. Na mocy przepisów PZPN stracił on swoje członkostwo i nie wrócił już do zarządu. Podobnie postąpiono z Kazmierzem F. prezesem Warmińsko-Mazurskiego ZPN. Do tego trzeba pamiętać przypadek Henryka Kasperczaka, który 1 lutego 2007 sam zrezygnował z funkcji członka PZPN.

Zgodnie ze statutem, liczba członków zarządu jest konkretnie ustalona, oznacza, to że jeśli ktoś przestaję pełnić swoją funkcję, należy uzupełnić skład o osobę, która w wyborach uzyskała kolejno największą ilość głosów. PZPN jednak tego zapisu nie przestrzega, co oznacza, że wszystkie decyzje ZTP były nielegalne. Ponadto w Krajowym Rejestrze Sądowym wciąż figurują nazwiska Wita Ż. i Kazimierza F. jako członków władz PZPN!

Wszystkie te informacje są na pewno dobrą wiadomością dla działaczy Górnika Łęczna, Górnika Polkowice i Widzewa Łódź, gdyż drużyny te mogą ubiegać się o ponowne rozpatrzenie kar degradacji.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 3847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

 PostWysłany: Nie 13:39, 06 Kwi 2008    Temat postu: Back to top

Orange wycofa się z finansowania Ekstraklasy?
kar
2008-04-04, ostatnia aktualizacja 2008-04-04 15:34
Orange nie wyklucza że w następnym sezonie wycofa się ze sponsoringu Ekstraklasy


- Tej korupcji jest po prostu za dużo. Ona przesłania pozytywny obraz całej ligi, rywalizacji sportowej - mówi serwisowi Wojciech Jabczyński, rzecznik prasowy Orange. Dodaje, że firma poważnie zastanawia się nad tym, czy w kolejnym sezonie będzie wykładać pieniądze.

Ekstraklasa SA, jak wynika z informacji , nadal nie wie, kto mógłby zostać nowym sponsorem rozgrywek w kolejnym roku.

- Dostaliśmy sygnały naprawdę od dużych firm zainteresowanych inwestowaniem w ligę. - mówi Adrian Skubis z Ekstraklasy.

Jednak serwis zauważa, że po ujawnieniu kolejnego skandalu korupcyjnego, sygnały te najzwyczajniej przestaną być wysyłane.

W ostatnich trzech latach Orange wydała na polską piłkę 60 milionów złotych.

Orange nie jest pierwszą firmą, która zastanawia się nad odcięciem się od polskiej piłki. W środę ze sponsorowania Korony Kielce zrezygnował Kolporter.

Jak podał środowy "Puls Biznesu" nad zakręceniem kurka dla futbolu zastanawiają się również Grupa TP, Carlsberg czy JW Construction.

Józef Wojciechowski, główny akcjonariusz JW Construction, właściciela Polonii Warszawa, rozważa rezygnację ze sponsorowania tego klubu.

- Moja decyzja jest uzależniona od wyników klubu. Jeśli klub nie będzie wygrywał i nie będzie miał sukcesów, zostanę zmuszony do rezygnacji z dalszej współpracy - powiedział gazecie.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 3847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

 PostWysłany: Pon 15:56, 07 Kwi 2008    Temat postu: Back to top

Dzisiaj o 21:00 na TVN 24 poleci program o korupcji w polskiej piłce. Gościem specjalnym, jak to nazwali, z tzw. "szarej eminencji" będzie sam Ryszard F.

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 3847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

 PostWysłany: Pon 21:45, 07 Kwi 2008    Temat postu: Back to top

Prezes Listkiewicz i jego świta istnieją właściwie sami dla siebie, są totalnym pasożytem. Kto sądzi, że PZPN sam wymierzy sobie karę, jest w głębokim błędzie - mówi Kazimierz Olejnik

Jacek Sarzało: Jest pan specjalistą od mafii, zlikwidował pan polską "ośmiornicę". Czy korupcja w polskim futbolu była możliwa także dlatego, że w PZPN mamy do czynienia z działaniami mafijnymi?

Kazimierz Olejnik: Prawdziwe mafie - Camorra, Cosa Nostra, Yakuza, Triada - działają w oparciu o terror i fizyczną eliminację rywali. W PZPN oczywiście tych elementów nie ma. Ale są inne niezbędne w działaniach prawdziwej mafii - wszechogarniająca zmowa i korupcja, wzajemne krycie własnych niegodziwości oraz wspieranie się w działaniach sprzecznych z prawem. W potocznym rozumieniu środowisko polskiej piłki nożnej , której uosobieniem jest PZPN rzeczywiście można uznać za mafię. I nie waham się powiedzieć, że zaangażowane są wszystkie struktury związku. O tym, że w związku ręka rękę myje świadczy ubiegłotygodniowy przypadek wiceprezesa Kolatora, który mimo zarzutów prokuratorskich wraca do działalności, a prezes Listkiewicz rozkłada ręce, że niby nie ma wyroku sądowego. A co zrobił w ostatnich trzech latach, kiedy prokuratura we Wrocławiu prowadzi wielkie śledztwo, zatrzymuje coraz to nowe osoby, stawia zarzuty?! Balansuje, gra, właśnie umywa ręce.

Z mafią nie wygrywa się łatwo...

- Zgadza się. Kto sądzi, że PZPN sam sobie wymierzy karę, jest w głębokim błędzie. To grupa ludzi, którzy sztukę dryfowania opanowali do perfekcji. Prezes Listkiewicz doskonale wie, że może ukryć się za przepisami zabraniającymi jakiejkolwiek ingerencji państwowej w związek, bo władzę nad nim mają wyłącznie międzynarodowe organizacje piłkarskie.

Przekonał się o tym przed rokiem minister sportu Tomasz Lipiec, najpierw wprowadzając do związku komisarza, a później chyłkiem wycofując się.

- Niestety, minister Lipiec źle się przysłużył walce z korupcją w futbolu, bo ją skompromitował. Sam od początku był umoczony w nieczyste sprawy, myślę o niewyjaśnionych do końca wpadkach dopingowych z czasów kariery, a w dodatku skończył w areszcie z zarzutami korupcyjnymi.

Nawet nie patrząc na wady Lipca, nie da się jednak ukryć, że prezes PZPN poradził sobie z nim koncertowo.

- Zgadza się, ale to wcale nie oznacza, że nadal nie trzeba próbować tego chorego układu zmieniać. Prezes Listkiewicz nie jest zainteresowany rozwojem polskiej piłki, ale własnym interesem. On sobie kpi w żywe oczy ze społeczeństwa. Chodzi mu tylko o to, by jak najdłużej spożywać konfitury, przy których od lat siedzi. Przecież cały PZPN istnieje właściwie sam dla siebie, jest totalnym pasożytem. Nikomu tam nie są potrzebne rozgrywki, nikt nie myśli o kibicach. Nawet bilety na Euro sami między siebie szybciutko potrafią rozdzielić. Może więc minister sportu powinien walnąć pięścią w stół i powiedzieć: Panowie, szlaban! I na przykład wprost zwrócić się do szefa UEFA Michela Platiniego i powiadomić go o sytuacji w polskiej piłce oraz o roli, jaką w niej pełni prezes Listkiewicz i jego ludzie, którzy uniemożliwiają

oczyszczenie polskiego futbolu. Nie chcą walczyć z korupcją, ponieważ sami są w jakiś sposób ubabrani.

I Platini nas natychmiast zawiesi...

- To bardzo delikatne sprawy, ale nie może być tak, że Platini ma w każdej chwili prawo powiedzieć: "Wara od PZPN". Bo to jest także kwestia odpowiedzialności jego samego za to, co dzieje się w polskim futbolu. To przecież on jest zwierzchnikiem PZPN, a podejrzewam, że prawdopodobnie jest tak, że on w ogóle nie wie, że mamy do czynienia z korupcją na gigantyczną skalę. I że bardzo negatywną rolę w tym zjawisku pełni związek. Może minister Drzewiecki powinien go po prostu o tym powiadomić. Nie jest tak, że polski rząd nie ma prawa rozmawiać z UEFA, sygnalizować o pewnych problemach, a nawet dogadywać się co do form ich rozwiązania.

Jednak minister Drzewiecki jeszcze niedawno przyszedł sam z siebie do PZPN i publicznie chwalił związek za "sukcesy sportowe i organizacyjne"...

- Wynika to z tego, że prezes Listkiewicz jest działaczem kutym na cztery nogi i znakomicie potrafi wytworzyć przekonanie, że bez niego nic się nie uda. Oby się nie przeliczył, bo widzę, że ostatnio minister Drzewiecki jednak zmienia zdanie. Zasugerował przecież zarządowi związku, aby podał się do dymisji. I może właśnie to jest droga do tego, aby władze państwowe powiedziały, że dopóki polskim futbolem zajmują się osoby z rękami ubrudzonymi po pachy, to państwo nie będzie podejmowało z nimi żadnej formy współpracy. I może jeszcze coś powinien zrobić. Na przykład poprosić ministra sprawiedliwości o bliższe informacje na temat korupcji w polskiej piłce. Wtedy zapewne dobitnie przekonałby się o tym, że z dzisiejszym PZPN współpracować nie warto.

O czym pan mówi? Przecież mamy na głowie organizację Euro. A kto to zrobi, jeżeli nie prezes Listkiewicz, który jest za pan brat ze wszystkimi, z którymi trzeba. Platinim, szefem ukraińskiej piłki Hryhorijem Surkisem i długo by jeszcze wymieniać.

- A ja uważam, że stanowisko władz musi być ostre i pragmatyczne. To państwo zostało zobowiązane do organizacji Euro i państwo Euro zorganizuje. Jednak , bez obecnego PZPN. I władze powinny jasno powiedzieć - absolutnie nie zezwalamy na firmowanie mistrzostw Europy przez prezesa Listkiewicza i inne osoby związane z korupcją. Minister Drzewiecki nie powinien skończyć na apelu czy sugestii, aby zarząd PZPN podał się do dymisji. Tak można postępować z ludźmi, którzy mają zasady etyczne. A prezes Listkiewicz i jego świta już dawno pokazali, że takie pojęcia jak honor są im obce. Oni cynicznie nie słuchają apeli. Tu powinno być twarde ultimatum. Państwo będzie współpracowało, ale tylko wtedy, gdy reforma struktur piłkarskich będzie pełna. Euro to nie tylko budowa dróg, hoteli i stadionów, ale również znakomity pretekst do uzdrowienia polskiej piłki. Do wymiany wszystkich nazwisk z jej dzisiejszych szczytów. Z tymi, które są dziś, władza państwowa może się tylko wspólnie staczać po równi pochyłej. I nawet jeśli musielibyśmy zapłacić czasowym zawieszeniem rozgrywek w Polsce - tę cenę warto zapłacić. Zwłaszcza że do 2012 r. jeszcze jest trochę czasu i myślę, że jeśli Platini poznałby obiektywną prawdę o naszej piłce oraz przekonał się o tym, że polski rząd nie ma zamiaru ustępować przed szantażem grupy okopanych w PZPN działaczy, dla uratowania mistrzostw nie tylko zgodziłby się na reformy na naszym podwórku, ale i sam w nich pomógłby. W końcu ludzi łatwiej wymienić niż zbudować autostrady , hotele i stadiony.

Skąd się wzięła tak powszechna korupcja w polskiej piłce?

- To najgorszy rodzaj korupcji, tzw. systemowa. Mieliśmy z nią do czynienia przez lata i dlatego tak głęboko w nas weszła. Za komuny nie było dóbr konsumpcyjnych i ludzie wchodzili w takie układy, że później okazywało się, że każdy od kogoś zależy. Robiliśmy sobie nawzajem przysługi, dzięki którym osiągaliśmy korzyści, i w ten sposób budowaliśmy mechanizmy korupcyjne. Jednak po 1989 r. mogło się wydawać, że skończyło się przyzwolenie polityczne i etyczne. I co z tego? Nic. Korupcja za głęboko siedzi w nas w środku. Kiedy zacząłem się nią zajmować zawodowo, zawsze starałem odpowiedzieć na pytanie - dlaczego. I o ile naprawdę nie popieram, ale jestem w stanie zrozumieć kogoś, kto jest skłonny dać łapówkę, bo od niej zależy przyjęcie do szpitala jego ciężko chorego ojca, o tyle dla korupcji systemowej w kategoriach społecznych przyzwolenia być nie może. Korupcja zaczęła nas zjadać. Wiem o tym, gdyż sam byłem świadkiem wielu procesów łapówkarskich przy prywatyzacji majątku narodowego, podziale dóbr państwowych i uzyskiwania od państwa różnych koncesji.

A czy spodziewał się pan, że korupcja zacznie zabijać także polski futbol?

- To jest prawdziwy dramat. Moim zdaniem przekupstwo w sporcie jest jednym z najcięższych rodzajów korupcji. Sport z założenia powinien nieść radość, spontaniczność, zdrową rywalizację, fair play. Kibice powinni podziwiać zawodników, młodzież czerpać z nich wzory - jak ciężko pracować, aby osiągnąć sukces. Dlatego ci, którzy umawiają się na wynik, oszukują nas wszystkich. I na to nie może być najmniejszego przyzwolenia. Korupcja w sporcie jest stara jak świat i do dziś zdarza się nawet w najlepszych systemach prawnych. Jednak polskim dramatem jest, a nasz futbol obserwuję od wczesnych lat 70., że korupcja jest w nim obecna cały czas. I zawsze było przyzwolenie, wynik za wszelką cenę był najważniejszy. Nie łudźmy się, to jest związane z polską mentalnością. Jeżeli w latach 70. i 80. w psuciu polskiej piłki brały udział całe gałęzie gospodarki, jak chociażby górnictwo, a także wojsko i milicja, to taki spadek musi mieć wpływ na dyscyplinę do dzisiaj.

Jak walczyć z korupcją?

- Do tej pory nie było woli, aby te zjawiska ścigać i zwalczać. Zresztą w środowisku piłkarskim chyba nadal jej nie ma. Tylko w obszarze prokuratorskim to, co robią we Wrocławiu, zasługuje na uznanie. I na szczęście tego się już nie zatrzyma, to element kuli śnieżnej. Jednak nie łudźmy się, że korupcję zwalczymy tylko metodami karnymi. Dopóki będzie przyzwolenie polityczne i społeczne, niewiele zrobimy. Potrzebna jest kuracja wstrząsowa. Tak jak w polityce odsunięto tych, którzy nią w przeszłości kierowali, tak i w piłce trzeba zrobić to samo. Jeżeli ktoś za młodu sprzedał własne zasady, nie będzie ich miał już do końca życia. Trzeba przede wszystkim wprowadzić bat finansowy. Jeżeli czytam, że w Niemczech sędzia piłkarski za ustawienie czterech meczów musi zapłacić ponad milion euro, to już wiem, że mają tam dobry mechanizm. Bo właśnie odpowiedzialność finansową uważam za najskuteczniejszy instrument na łapówkarzy. Mamy w Polsce przepisy w prawie cywilnym o oszustwie, o odszkodowaniu za uczynienie krzywdy i szkody dla klubu, kibiców. I co? Nie słyszałem o przypadku, aby jakiś klub podał do sądu o wysokie zadośćuczynienie tych, którzy brali udział w korupcji. A przecież mamy ponad stu zatrzymanych, już kilkunastu skazanych, są listy ustawionych meczów, żelazne dowody. Może wyjściem jest też to, co zrobił Krzysztof Klicki. Może także inni sponsorzy powinni powiedzieć: "Ja na łobuzów płacił nie będę". Oczywiście, ci, którzy powinni być w pierwszej kolejności zainteresowani, aby wyczyścić gangrenę, czyli PZPN oraz struktury okręgowe, konsekwentnie nie robią nic. Może dlatego, że znacząca część spośród nich jest dotkniętą od lat tą samą chorobą. Oni albo w jakiś sposób brali, albo aprobowali, albo tolerowali korupcję. I teraz grają na czas. Dla nich każdy miesiąc synekur, które zajmują, jest czymś nadrzędnym. Chodzi im tylko o to, aby jak najdłużej osiągać profity. Nie interesuje ich rozwój piłki. sukcesy klubów czy reprezentacji. Ich interesuje tylko to, aby sami trwali.

Co powinien zrobić PZPN na zjeździe poświęconym korupcji w najbliższą niedzielę?

- Zarząd powinien w całości podać się do dymisji. W psychiatrii jest takie pojęcie , które przy niektórych schorzeniach nazywa się indukcją. Być może władze PZPN wmówiły sobie, że są najlepsze, nieomylne, a prezes Listkiewicz, że jest zbawcą. Ale to nieprawda. Oni w komplecie ciągną polski futbol w przepaść.



*Kazimierz Olejnik

51 lat. Po sukcesach i awansach w łódzkiej prokuraturze (m.in. rozbicie gangów "Księcia" i "Popeliny" oraz tzw. łódzkiej ośmiornicy) w styczniu 2003 r. został zastępcą prokuratora generalnego. W czerwcu 2005 r. miał poważny wypadek. Kierowca służbowego auta, którym podróżował, stracił panowanie nad kierownicą i przy prędkości 150 km na godz. samochód wypadł z drogi. Olejnik spędził w szpitalu trzy miesiące. Później przeszedł w stan spoczynku

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 3847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

 PostWysłany: Nie 14:27, 13 Kwi 2008    Temat postu: Back to top

RMF 2008.04.12 20:38
Właściciel Cracovii Kraków i "Comarchu", Janusz Filipiak został zatrzymany przez wydział policji zajmujący się korupcją w Krakowie - dowiedziało się radio RMF.

Filipiak jeszcze niedawno zastrzegał się, że jego zespół nie kupił, ani nie sprzedał ani jednego meczu. Rzeczywistość najprawdopodobniej okaże się zgoła inna i jeśli prokuratura postawi Filipiakowi konkretne zarzuty, Cracovia może wkrótce być kolejnym klubem, który zostanie dyscyplinarnie zdegradowany do niższej klasy rozgrywkowej.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 3847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

 PostWysłany: Wto 15:20, 15 Kwi 2008    Temat postu: Back to top

Na zdrowie dzieci przyrzekam, że jesteśmy czyści
wyb. pk
2008-04-15, ostatnia aktualizacja 2008-04-15 10:36

PRZEGLĄD PRASY. Środowisko piłkarskie huczy od plotek, że Legia kupowała mecze kiedy zdobywała mistrzostwo Polski pod wodzą trenera Wdowczyka. Spekulacje na ten temat ucina ,w wywiadzie dla dziennika "Polska", kierownik stołecznej drużyny Ireneusz Zawadzki.

- Że co? Że niby Wdowczyk miał się kontaktować z Blachą, gdy prowadził Legię? Nie, ja go nie znałem. Owszem nazwisko kojarzyłem jak zaczął trenować Znicz Pruszków. Słyszałem "Blacha to, Blacha tamto". Ale nic poza tym. Czy wokół nas są wątpliwości? Z ręką na sercu, na zdrowie moich dzieci, mogę przyrzec, że jesteśmy czyści - mówi Ireneusz Zawadzki w rozmowie z dziennikiem "Polska".

Kierownik Legii twierdzi, że w jego drużynie nigdy nie spotkał się z przypadkiem tzw. ustawiania spotkań. To nie ma sensu. Żadnego wsparcia nie było - ucina spekulacje. A tego, który teraz próbowałby manipulować przy wynikach nazywa samobójcą.

Dariusz Wdowczyk kilka tygodni temu został aresztowany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Zatrzymanie miało związek z korupcją, a dotyczyło ustawiania wyników meczów piłkarskich Korony Kielce, gdy zespół walczył o awans do drugiej ligi w sezonie 2003/2004. Wcześniej Wdowczyk zdobył mistrzostwo Polski z Polonią Warszawa - Pamiętam jak podczas zimowego zgrupowania na Cyprze siedzieliśmy i zastanawialiśmy się jak wyglądać będzie wiosna, w naszym wykonaniu. Trener Wdowczyk wyliczył wówczas, że trzy kolejki przed końcem rozgrywek będziemy mistrzami. I tak też się stało - mówi były prezes Polonii, Janusz Romanowski.

Później Wdowczyk był trenerem Legii Warszawa, z którą także zdobył mistrzostwo. Czy prowadząc Legię i Polonię do mistrzostwa, był czysty i nie obawia się, że CBA znów zapuka do jego drzwi? - Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Zostałem poproszony, aby o sprawach korupcji z nikim nie rozmawiać - ucina temat Wdowczyk.

Nie bojkotować ligi, głowy ścinać [link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 3847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

 PostWysłany: Wto 19:15, 15 Kwi 2008    Temat postu: Back to top

Zdaniem byłego bramkarza reprezentacji Polski Jana Tomaszewskiego najlepszymi kandydatami na nowego prezesa PZPN są Kazimierz Marcinkiewicz i Mariusz Walter.

Były bramkarz uważa, że nowy prezes musi być człowiekiem spoza piłkarskiego środowiska. "Żadna osoba z tego środowiska nie ma prawa zostać prezesem związku. A już na pewno nikt z obecnego zarządu PZPN. Ludzie w nim zasiadający zastępowali Listkiewicza podczas jego zagranicznych wyjazdów i nie zrobili nic w walce z korupcją. Tam każdy na każdego ma haka i dlatego nie podjęto żadnych działań prowadzących do naprawy polskiego futbolu" - powiedział PAP Tomaszewski.

Jego zdaniem zmienić musi się nie tylko prezes PZPN, ale też sposób zarządzania związkiem. Tomaszewski uważa, że piłkarska centrala powinna być zarządzana tak, jak PKOL albo federacja niemiecka. "Prezes PKOl Piotr Nurowski dba o sprawy finansowe i wizerunek PKOl, a mrówczą pracę wykonują wiceprezesi. Niemiecki związek piłkarski wszyscy kojarzą z Franzem Beckenbauerem, który jest tylko wiceprezesem DFB. Nazwiska prezesa nawet nie znam. I tak też powinno być u nas. Prezesem powinna zostać osoba spoza piłkarskiego środowiska, która będzie mogła nominować trzech wiceprezesów. Pozostałych członków zarządu niech wybierają delegaci" - powiedział Tomaszewski.

O fotel prezesa PZPN zamierza ubiegać się były senator i b. rzecznik prasowy związku Tomasz Jagodziński, który obecnie jest członkiem rady nadzorczej PGE GKS Bełchatów. Jego zdaniem PZPN nadal powinien być rządzony przez ludzi wywodzących się z piłkarskiego środowiska. "Pomysł, by na czele związku stanęła osoba z zewnątrz jest forsowany przez środowiska, które chciałyby zawłaszczyć związek dla siebie. Myślę tu o politykach, którzy zupełnie nie liczą się ze zdaniem piłkarskiego środowiska. Na szczęście związek jest autonomiczną organizacją a wyboru prezesa dokonają delegaci w tajnym głosowaniu. Naciski polityczne nie będą miały tu żadnego znaczenia."

"Szafowanie nazwiskami byłych premierów w kontekście zbliżających się wyborów w PZPN jest niezrozumiałe. Skoro czytam oświadczenia p. Bieleckiego i p. Marcinkiewicza, że nie zamierzają ubiegać się o funkcję prezesa związku, to znaczy, że ktoś próbuje wykorzystać ich nazwiska do własnych interesów. To skandal" - powiedział PAP Jagodziński.

Dodał, że cieszy się z tego, iż nikt na razie nie traktuje poważnie jego kandydatury. "Mógłbym jak inni udzielić stu wywiadów podczas niedawnego zjazdu PZPN ale w tej chwili nie jest mi to do niczego potrzebne. Spokojnie pracuję i robię swoje. Na medialną kampanię będzie jeszcze czas."


Tylko nam Waltera jako prezesa PZPN brakuje....


Zamiast rozgrywek Ekstraklasy w przyszłym roku tylko II liga składająca się z 32 zespołów?


Nadzwyczajny zjazd PZPN w sprawie korupcji miał między innymi ustalić sposób karania klubów za korupcję i kształt ligi w przyszłym sezonie z zasadami awansów i spadków wyłącznie. Do 11 maja żadne ustalenia w tej sprawie nie zapadną. Ekstraklasa kończy rozgrywki dzień wcześniej. - To ewenement w skali całej Europy. – pisze wtorkowy „Przegląd Sportowy”.

Kształt rozgrywek nie budzi wśród kibiców aż tak dużych emocji, jak problem karania za korupcję. Te mają być surowe i stosowane z bezwzględnością. W sondzie przeprowadzonej przez serwis ekstraklasa.wp.pl aż połowa internautów opowiedziała się za takim właśnie stanowiskiem. Dla przeciętnego kibica wycofanie się z kar degradacji, to nic innego jak dezercja i przyzwolenie na korupcję. Trudno się z resztą temu dziwić. W końcu kibic ma pełne prawo domagać się sprawiedliwości i uczciwości.

Na tych emocjach postanowił zagrać tak zwany teren. Kibic nie będzie pytał o przyszłość piłki, o sponsorów, o prawo. Jeśli więc teren przeciwstawia się nawołującej do abolicji Ekstraklasie, wygrywa punkty i wciela się automatycznie w rolę ostatniego sprawiedliwego polskiej piłki. Jak ujawnił w swoim artykule „Przegląd Sportowy”, pomysł tak zwanej Ligi Polskiej narodził się tydzień temu na tajnej naradzie szefów Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej w Krośnie.

Baronowie ustalili tam, że liga powinna w przyszłym sezonie liczyć 32 zespoły, drużyny grać będą w niej na drugoligowych licencjach i nie zostanie przyznany tytuł mistrza Polski. Ten swoisty czyściec trwałby rok. – Nasz pomysł to połączenie niezbędnej modyfikacji systemu rozgrywek z koniecznością rozliczenia się z afera korupcyjną – broni pomysłu szef Podkarpackiego ZPN Kazimierz Greń.

Tyle, że pomysł jest równie kontrowersyjny, co księżycowy... A konsekwencje jego wprowadzenia? - Realizacja tego projektu cofa nas w lata osiemdziesiąte, jest śmiercią zawodowej ligi. – straszy w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” szef departamentu logistyki Ekstraklasy S.A. Marcin Stefański.

- Jestem przekonany, że taki system naraziłby PZPN na poważne straty finansowe i łamanie prawa. Przecież w tej chwili federacja ma podpisaną umowę na pokazywanie drugoligowych meczów z TVP, a w przypadku ekstraklasy z Canal Plus. Inna kwestia to umowa z Ekstraklasą S.A., która zarządza ligowymi rozgrywkami. Nie muszę chyba dodawać, że taka rozdmuchana liga oznaczałaby bezprawne złamanie tej umowy. – argumentuje Stefański

Na antenie Canal Plus komentator ekstraklasy Andrzej Twarowski posunął się jeszcze dalej i stwierdził, że projekt jest tak absurdalny, że musiał go wymyślić Jozin z Bazin. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że przedstawiciele terenu przez tydzień trzymali go w całkowitej tajemnicy. Ujawniony został dopiero na zjeździe i wywołał ogromne zaskoczenie. Tym bardziej, że przed Zjazdem PZPN mówiło się, że niemal pewne jest przyjęcie propozycji Ekstraklasy SA. Kontrpropozycja baronów jednak niespodziewanie spotkała się z dużym uznaniem i zyskała ogromne szanse na przegłosowanie. Popierał ją tak zwany teren i mogący na niej tylko zyskać drugoligowcy. W zaistniałej sytuacji obrady postanowiono przerwać do 11 maja.

Propozycja jaka miała paść na zjeździe ze strony Ekstraklasy uwzględniając wszystkie jej minusy wydaje się jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji. Nie sposób jednak nie zauważyć kontrowersji jakie budzi wśród kibiców, którzy konsekwentnie domagają się degradowania klubów handlujących meczami.

Trzeba jednak pamiętać, że wycofanie się z karania degradacją wbrew temu, co się przyjęło, wcale nie oznacza abolicji. Po pierwsze nie chodzi o to czy karać, ale jak karać. Po drugie problem dotyczy zespołów, które uczestniczyły w korupcyjnym procederze w przeszłości. Zamiast degradacji stosowano by w takich przypadkach wysokie kary pieniężne sięgajace kilku milionów złotych, oraz ujemne punkty.

Zapytany w Magazynie Liga Plus Ekstra szef Ekstraklasy S.A. Andrzej Rusko, dlaczego obejmując funkcję kuratora PZPN był gorącym zwolennikiem degradowania, a teraz wycofał się z tego pomysłu odpowiedział: – Wtedy wydawało mi się, że w korupcję zamieszanych jest kilka klubów. Dziś wiem, że kilka klubów nie jest w nią zamieszanych.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski w jednym z wywiadów stwierdził, że w proceder korupcyjny zamieszanych jest obecnie 29 klubów. Jeżeli wszystkie miałyby zostać zdegradowane, ligę czekałby całkowity paraliż. Pół biedy jeżeli stałoby się to jednorazowo. W praktyce proces taki ciągnąłby się latami na długo destabilizując rozgrywki.

Z takiej ligi odpływaliby sponsorzy oraz pieniądze z tytułu praw telewizyjnych, czyli główne źródło dochodu polskich klubów. Oznacza to de facto śmiertelną zapaść ligowej piłki na lata. Dopiero zdając sobie sprawę z tych konsekwencji można zapytać, czy warto? Bo koniec końców dotknie to głównie tych, którzy najbardziej domagają się kar degradacji, czyli kibiców.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 3847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

 PostWysłany: Śro 15:09, 16 Kwi 2008    Temat postu: Back to top

Listkiewicz jest mądry po szkodzie
Rozmawiał Robert Błoński
2008-04-16, ostatnia aktualizacja 2008-04-15 20:48
Zobacz powiększenie
Michał Listkiewicz będzie potrzebował w niedzielę mocnego parasola
Fot. Lukasz Cynalewski / AG
- Patrząc na korupcję w piłce, prezesem byłem o cztery lata za długo. Ze względu na Euro 2012 uważam, że jestem nim o cztery za krótko. Ale 14 września tego roku odchodzę definitywnie - mówi "Gazecie Wyborczej" i portalowi Sport.pl prezes PZPN Michał Listkiewicz


Robert Błoński: W ostatnich dwóch latach sześć razy obiecywał pan, że odchodzi z funkcji prezesa PZPN. I nigdy nie dotrzymał słowa.

Michał Listkiewicz: Bo nie było zjazdu wyborczego. Powiedziałem, że nie będę kandydował na najbliższym zjeździe. I 14 września kandydował nie będę.

To trzeba było zorganizować wybory wcześniej, skoro nie chciał pan już być prezesem.

- Nie można było. Są określone procedury prawne, które to regulują. Nowego prezesa musi zaakceptować m.in. UEFA i FIFA. Najpierw muszą być wybory w związkach regionalnych, później w PZPN.

W 2006 roku mówił pan: za trzy miesiące nie będę prezesem.

- Tak mówiłem, bo pan minister Lipiec i kurator Rusko wymyślili sobie, że kolejne wybory będą wiosną 2007. Z góry nierealne, bo naruszyłoby to statut.

Trzeba było wtedy tak mówić, a nie obiecywać odejście.

- Nie moja wina, że przekładano wybory. Ja bym odszedł wcześniej, choć nie wiadomo, czy w takiej sytuacji 18 kwietnia 2006 roku UEFA przyznałaby nam i Ukrainie organizację Euro w 2012 roku.

To trzeba było odejść dzień po wyborze. W chwale tego, który dał Polsce Euro.

- A dlaczego miałem to zrobić?

Korupcja w piłce, którą pan zarządzał nie jest wystarczającym powodem?

- A ile było aresztowań wśród celników czy policjantów albo lekarzy? Ministrowie odchodzili? Nie. I słusznie, bo nie ma powodów, by minister zdrowia podawał się do dymisji za nieuczciwych lekarzy. My nie jesteśmy od ścigania przestępców, od tego jest policja, prokuratura i sąd. Ja rezygnuję, bo jestem niesprawiedliwie wdeptany w ziemię, zaszczuty.

W poniedziałek w programie w TVP2 wystąpił sędzia piłkarski wyrzucony ponoć z organizacji, bo nie brał łapówek. Wiem, że wyrzucono go, bo okradał kolegów. Kiedy się kąpali, wyciągał im pieniądze z portfeli. Takie jest kreowanie "gwiazd" i ludzi uczciwych, którym karierę zniszczył PZPN. Ja wymieniłem czterech szefów sędziów.

Jak według pana wyglądała walka PZPN z korupcją?

- Zdegradowaliśmy kilka klubów. Zawiesiliśmy 48 osób - wszystkich sędziów, obserwatorów wzywanych do prokuratury we Wrocławiu. Nie mogą funkcjonować w futbolu do czasu wyroku sądowego. Półtora roku temu Andrzej Strejlau rozwiązał organizację sędziowską. Od tego czasu tysiąc sędziów na 9,5 tys. nie przeszło weryfikacji albo się jej nie poddało. Środowisko liczy 450 tysięcy piłkarzy, dziesięć tysięcy arbitrów. Nie wszystko, co zrobią, jest winą PZPN, choć media prześcigają się, kto nam mocniej przyłoży. Ja już to przeżyłem za ministra Lipca. Wszyscy mówili: "Odejdź". Zostałem, choćby po to, by przeżyć wspaniały dzień 18 kwietnia w Cardiff, gdzie dostaliśmy Euro 2012.

Ale 19 kwietnia można było powiedzieć „pas”.

- Dlaczego?

Żeby pana nie zaszczuwali.

- Ale to mój wybór, moje życie.

Ale teraz żali się pan na to.

- Żalę się na niesprawiedliwość i kłamstwa. Ale będę z tym żył. Jak zamordowano moją mamę sześć lat temu, zadano jej 26 ciosów nożem. Zmarła przy 22. Ja dostałem już około dwudziestu ciosów, od dziennikarzy. Ale będę żył. Rana po nożu się goi, po słowie - nigdy.

Jest pan masochistą?

- Może... Pochodzę z uczciwej rodziny Koszutskich herbu Leszczyc. Jestem 32. pokoleniem i jestem z tego dumny. Nie pozwolę się zaszczuć. Odejdę wtedy, kiedy ja o tym zdecyduję. A nie ktoś inny. Ta data to 14 września.

Zawsze można znaleźć jakieś wytłumaczenie, że się nie zdążyło i wybory trzeba przesunąć.

- Nie tym razem. W poniedziałek wysłałem pismo do wszystkich klubów i związków wojewódzkich, że zjazd wyborczy jest 14 września. Do 14 czerwca prosimy o podanie nazwisk delegatów. Licznik został włączony. Gdyby w Polsce słowo dymisja łączyło się z honorem, zasadami, poczuciem odpowiedzialności - złożyłbym ją dwa lata temu. W Polsce dymisja jednak znaczy: ma coś na sumieniu, bo ucieka. Dymisja została na mnie i zarządzie wymuszona, ale ja się na to zgodziłem.

A zostałby pan na kolejną kadencję?

- W normalnej sytuacji tak. Byłbym prezesem do 2012 roku. Radzili mi to m.in. szef UEFA Michel Platini i prezydent ukraińskiej federacji Hrihorij Surkis. Teraz płacę cenę za to, że wszyscy mieli wrażenie, iż w polskiej piłce wszystkim zajmuje się Listkiewicz. Sam jednak do tego doprowadziłem. Żaden prezes nigdzie nie tłumaczy się z tego, że aresztowano jakiegoś trenera albo na meczu III ligi pobili się chuligani. Ma od tego ludzi.

Może miał pan nieodpowiednich współpracowników?

- Nie. Moją głupotą wynikającą trochę z próżności, była dostępność dla mediów i wypowiedzi na każdy temat. Trzeba było powiedzieć, że od tego są w PZPN inni.

Po co był niedzielny zjazd?

- Żeby znaleźć rozwiązanie na kary za korupcję w polskiej piłce.

Znaleziono?

- Nie.

Więc był bez sensu?

- Muszę przyznać, że powinniśmy byli go odwołać. Wszystko posypało się w piątek, dwa dni przed zjazdem, kiedy minister Ćwiąkalski przysłał do nas pismo z informacją, że w korupcję zamieszanych może być nawet 29 klubów. Naszą propozycją była koncepcja ekstraklasy odczytana przez pana Masiotę. Czyli odstąpienie od degradacji i zastąpienie jej wysokimi, idącymi w miliony złotych grzywnami i ujemnymi punktami. W niedzielę ratowałem sytuację, nie dopuszczając do głosowania nad projektem okręgów, który zakładał sezon przejściowy, by wszystkie kluby grały razem w jednej lidze. Działacze okręgów intencje mają może i niezłe, ale ich propozycja jest sprzeczna ze statutem i zobowiązaniami wobec Ekstraklasy.

Istnieje opinia, że tzw. teren, czyli działacze z okręgów, spisali pana na straty. I teraz szukają nowego kandydata, który znowu będzie ich zakładnikiem.

- Byłem niewolnikiem złej struktury PZPN, którą odziedziczyłem po poprzedniku...

Miał pan dziewięć lat na zmiany.

- Nowy zarząd będzie zmniejszony z 35 do 18 osób. Nie będzie w ogóle prezydium. Zostanie komisja ds. nagłych. Delegatów przyjedzie trochę więcej niż stu, teraz było prawie dwustu. Kluby I ligi mają dwóch delegatów, II - po jednym. Województwa - w zależności od wielkości - od czterech do sześciu. Futsal i związek zawodowy piłkarzy po jednym, a piłka kobieca - dwa mandaty. Proporcje będą takie: 45 procent delegatów zawodowców, a 55 - amatorów. W PZPN, w Warszawie, zatrudniam w biurze młodych ludzi. Ale nie mam wpływu na to, co dzieje się w okręgach. Delegatów zgłaszają same. Nie wiem, czy osoby, które teraz były w zarządzie i złożyły dymisje, zdecydują się kandydować we wrześniu.

A czy teren mnie poświęcił? Nie musiał. Sam rezygnuję.

Ale nad ofertą Ekstraklasy nawet się nie pochylili.

- Jesteśmy niewolnikami struktury. Chciałem nawet dziewięcioosobowego zarządu. Nie było zgody. Żeby zmienić zarząd, trzeba było zmienić statut. Do tego potrzeba było specjalnego zjazdu PZPN, a potem czekaliśmy na rejestrację w sądzie. Sąd odrzucił statut i kazał wprowadzić poprawki. Zrobiliśmy to, więc znowu czekamy na rejestrację. Nie można mieć pretensji do sądu, my nie gramy na czas. Przestrzegamy procedur.

A co zdarzy się na zjeździe 11 maja?

- Musi zapaść decyzja w sprawie kar dla klubów za korupcję. A dotąd PZPN nie miał własnej propozycji jak karać. To był błąd.

A jak pan by karał?

- Nie wiem, jestem zagubiony. Zostałbym przy wielkich karach finansowych i ujemnych punktach. Niech kluby płacą tyle, ile dostaną z Canal+. Wszystkie pieniądze.

Kto będzie kandydatem na pana następcę?

- Z mediów wiem o Tomaszu Jagodzińskim, Ryszardzie Czarneckim, Grzegorzu Lacie oraz Kazimierzu Marcinkiewiczu i Janie Krzysztofie Bieleckim. Jurek Engel chce zostać w Wydziale Szkolenia.

Prezesem może zostać ktoś, kto nie jest delegatem na Zjazd?

- Tak, ale musi mieć poparcie minimum piętnastu podmiotów, czyli np. wszystkich klubów I ligi albo II albo okręgów. Każdy podmiot może zgłosić jedną, dwie lub trzy kandydatury. Nie będę się angażował w poparcie dla kogokolwiek. To mógłby być dla niego "pocałunek śmierci". Kandydaci będą i ze środowiska, i spoza. Wszystkich lubię. Nie umiem nienawidzić. Nowy prezes będzie musiał usprawnić system zarządzania, zmienić struktury, wprowadzić dyrektora generalnego i dział marketingu oraz PR. Mój następca nie może mieć na głowie tyle, co ja sam sobie wziąłem. Od razu musi podzielić zadania i jasno powiedzieć, kto i za co odpowiada. To powinna być osoba, która reprezentuje nasz futbol w kraju i za granicą, której nazwisko otwiera wiele drzwi.

A co pan będzie robił po 14 września?

- Jestem pełnomocnikiem UEFA ds. Euro 2012 w Polsce. Będę miał biuro w PZPN razem z Adamem Olkowiczem i kilkoma młodymi wykształconymi, znającymi języki chłopakami. Będę reprezentował polski futbol wobec władz UEFA w sprawach Euro. Z tej funkcji odwołać mnie może tylko Michel Platini. A w 2009 roku może wystartuję w wyborach do komitetu wykonawczego UEFA. W ogóle nie będę się nawet interesował tym, co dzieje się w sprawach dyscyplinarnych, sędziowskich. Będę miał więcej czasu dla rodziny, bo strasznie ją zaniedbałem.

Już panu mówiłem, mógł Pan zrezygnować wcześniej.

- Gdyby minister Lipiec rozegrał wszystko na zasadzie dialogu, wspólnego znalezienia wyjścia z sytuacji, a nie pistoletu przystawionego do głowy, może bym odszedł dwa lata temu. Zareagowałem obronnie, zawziąłem się. I zostałem. Dziewięć lat byłem prezesem.

O ile za długo?

- Gdyby nie było Euro 2012 w Polsce powiedziałbym, że nawet o cztery, że w 2004 nie powinienem startować na drugą kadencję. Ze względu na Euro prezesem będę jednak o cztery lata za krótko. Mam nadzieję, że na moje miejsce przyjdzie człowiek, który wszystko, co było złe, usprawni, ale i nie zepsuje tego, co dobre. Dajcie mi teraz odetchnąć. Przyznałem się do błędów i zaniechań, przeprosiłem. Pewnie za późno, ale czasu nie cofnę. Listkiewicz jest mądry po szkodzie.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 3847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

 PostWysłany: Pią 13:57, 18 Kwi 2008    Temat postu: Back to top

Czy Śląsk Wrocław też ustawiał mecze?
Artur Brzozowski, komentarz Mirosław Maciorowski
2008-04-18, ostatnia aktualizacja 2008-04-18 11:16

Mieli to robić trenerzy Grzegorz Kowalski i Janusz Jedynak, w czasie gdy zespół grał w III lidze. Klubem zarządzała wtedy koszykarska spółka należąca do Grzegorza Schetyny, dziś wicepremiera i szefa MSWiA.
Zobacz powiekszenie
Fot. Mieczysław Michalak/ AG
Sędzia piłkarski zarzuca trenerom Śląska: Grzegorzowi Kowalskiemu (na pierwszym planie) i Januszowi Jedynakowi korumpowanie go
ZOBACZ WIDEO

*
Początek końca korupcji w polskiej piłce? [link widoczny dla zalogowanych]

Początek końca korupcji w polskiej piłce?
*
Masiota: Prawie każdy klub miał do czynienia z korupcją Masiota: Prawie każdy klub miał do czynienia z korupcją [link widoczny dla zalogowanych]
*
Korupcja przeżera ligę Korupcja przeżera ligę [link widoczny dla zalogowanych]

RAPORTY

* Korupcja w polskim futbolu [link widoczny dla zalogowanych]

SERWISY

* Śląsk walczy o Ekstraklasę [link widoczny dla zalogowanych]

Schetyna: Czas oczyścić piłkę z brudów

Schetyna po zjeździe PZPN: Do ośmiu razy sztuka

W prokuratorskich aktach znajdują się materiały dokumentujące ustawienie kilku meczów Śląska. Znamy szczegóły jednego. Chodzi o wyjazdowe spotkanie Śląska z Lechem Zielona Góra rozegrane 25 października 2003 roku. Kowalski i Jedynak mieli skorumpować prowadzącego to spotkanie opolskiego sędziego Mariusza Sicińskiego. Informacje o tym podczas przesłuchania ujawnił śledczym sam arbiter. Potwierdził je także "Gazecie": - Przed meczem zadzwonił do mnie trener Kowalski i zaproponował łapówkę za sprzyjanie Śląskowi. Na przekazanie pieniędzy umówiliśmy się przed jedną z restauracji w Polkowicach, na kilka godzin przed meczem. Miałem być tam w dniu meczu o 10.30, ale się spóźniłem. Autokar z ekipą Śląska odjechał, a na miejscu został Janusz Jedynak, asystent pierwszego trenera. To on wręczył mi cztery tysiące złotych.

Trener Grzegorz Kowalski: - Odmawiam komentarza w tej sprawie.

Janusz Jedynak (dziś pracuje w Jagiellonii Białystok): [link widoczny dla zalogowanych] - To nieprawda. Nie znam Sicińskiego, nigdy się z nim nie widziałem i nie wręczałem żadnej łapówki.

Siciński twardo podtrzymuje jednak zarzuty: - W Polkowicach Jedynak wsiadł do mojego samochodu i wspólnie pojechaliśmy na mecz do Zielonej Góry. W aucie przekazał mi kopertę z pieniędzmi. Co z tego, że zaprzecza, jeśli ja mam świadków. Oprócz mnie i Jedynaka w samochodzie było jeszcze dwóch sędziów asystentów, którzy w prokuraturze potwierdzili moją wersję.

W Zielonej Górze po dramatycznym meczu Śląsk wygrał 4:3. Zwycięską bramkę zdobył już w doliczonym czasie gry z rzutu karnego. Gospodarze mieli pretensje do arbitra o sprzyjanie wrocławianom.

Piłkarskim Śląskiem zarządzała wtedy koszykarska spółka, której właścicielem był Grzegorz Schetyna, dzisiejszy wicepremier i szef MSWiA. Schetyna nie chce rozmawiać o sprawie: - Prezesem koszykarskiej spółki był wtedy Piotr Waśniewski - odsyła.

A Waśniewski nie ukrywa zaskoczenia: - Dla mnie to szokujące informacje. Przyszliśmy do piłki z innego środowiska, a w koszykówce z ustawianiem spotkań nigdy nie mieliśmy nic wspólnego. Byliśmy przekonani, że mamy mocny zespół i byliśmy pewni, że awansujemy do II ligi po sportowej walce.

Od ubiegłego roku właścicielem spółki jest gmina Wrocław. - Nie mamy oficjalnych informacji, że Śląsk był zamieszany w korupcję, jednak nie wykluczamy tego. Zdajemy sobie sprawę, że zespół może zostać ukarany - przyznaje Michał Janicki, dyrektor wydziału spraw społecznych urzędu miejskiego. - Jeśli kiedyś w Śląsku dochodziło do przestępstw, to miasto słusznie zrobiło, przejmując zespół piłkarski. Teraz jest profesjonalnie zarządzany, a jego działalność transparentna.

Środowisko piłkarskie jest przekonane, że zapowiadana fuzja Śląska z Groclinem, do której ma dojść po sezonie na licencji klubu z Grodziska, to wybieg mający uchronić wrocławski klub przed ewentualnymi karami. Ale Janicki zaprzecza: - O licencję będzie występować nowa spółka. Poza tym nadal będziemy Śląskiem, więc dziedziczymy nie tylko tradycję i sukcesy, ale również przewinienia klubu.

W prowadzonym przez wrocławską prokuraturę śledztwie zatrzymano i postawiono zarzuty korupcji już 117 osobom. Osiem drużyn zdegradowano z ekstraklasy. Kilka dni temu minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski ujawnił, że w aferę zamieszanych jest w sumie 29 klubów.

Komentarz Mirosława Maciorowskiego: Karać bezwzględnie

Na temat walki z korupcją "Gazeta" jest od początku tego samego zdania. Uważamy, że jeśli ma ona być skuteczna, kara za sprzedawanie meczów powinna być nieuchronna, surowa i taka sama dla wszystkich. Bez względu na to, czy klub ustawił jeden, czy kilkadziesiąt meczów, musi być zdegradowany. Jeśli korupcja była i we wrocławskim Śląsku, on także. Dla samego klubu, a przede wszystkim dla dobra kibiców, których przecież oszukano. Bo odtąd każdy jego działacz, trener i zawodnik będzie miał pewność, że ustawiając mecz, naraża klub na katastrofę.

Pojawiające się od kilku miesięcy propozycje abolicji dla skorumpowanych klubów to sygnał dla piłkarskich przestępców, że winę za korupcję można rozmydlić. Że od sprawiedliwego potraktowania sprawców największego przestępstwa w sporcie, jakim jest nieuczciwe wpływanie na wynik, ważniejsze jest uchronienie przed stratami finansowymi PZPN, spółki Ekstraklasa SA, klubów czy pokazującą mecze telewizję. To myślenie krótkowzroczne. Po abolicji skorumpowani teraz bez przeszkód będą brać i dawać łapówki także później. I straty wszystkich będą jeszcze większe.

Polonia wyrzuca Wdowczyka [link widoczny dla zalogowanych]

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 3847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

 PostWysłany: Pon 13:57, 21 Kwi 2008    Temat postu: Back to top

"Wręczyłem mu kopertę z 5 tysiącami dolarów"
wyb. pk
2008-04-21, ostatnia aktualizacja 2008-04-21 09:12
PRZEGLĄD PRASY. - Ten człowiek chętnie przyjmował łapówki, także ode mnie. Teraz wypiera się, że mnie w ogóle zna - mówi o ekspercie Canal+ Mirosławie Ryszce, w wywiadzie dla dziennika "Polska" były skorumpowany prezes Odry Opole, Ryszard Niedziela.
Zobacz powiekszenie
Fot. Piotr Skórnicki / AG
Mirosław Ryszka
SERWISY

* Orange Ekstraklasa [link widoczny dla zalogowanych]

Ryszard Niedziela był prezesem Odry Opole, kiedy ta biła się o awans do pierwszej ligi. Prezesowi nie udało się poprzez kupowanie meczów awansować do ekstraklasy. Prokuratura dowiedziała się o procederze w Odrze, a zeznania prezesa obciążyły konto Ryszarda F. ps. "Fryzjer". Później prezes klubu napisał książkę o swojej "przygodzie" z piłką, w której oskarżył najważniejszych ludzi w polskiej piłce. Dziennik "Polska" zamieścił rozmowę z Niedzielą, z której dowiadujemy się, że Mirosław Ryszka - ekspert Canal+ oceniający pracę sędziów podobnie jak jego poprzednik Wit Ż. brał pieniądze.

- Jak widzę tego pana w tej roli, to mi ręce opadają. Ten człowiek chętnie przyjmował łapówki, także ode mnie. Teraz wypiera się, że mnie w ogóle zna. A ja pamiętam dokładny czas i miejsce, kiedy wręczyłem mu kopertę z 5 tysiącami dolarów za przychylne sędziowanie podczas meczu z Radmoskiem - mówi Niedziela i dodaje, że o wszystkim, co się dzieje w piłce wiedział prezes Listkiewicz i przedstawia takie zdarzenie.

- Cześć misiu, co wy tam odpier... z tym persona non grata. Nie pamiętasz już jak pralki i lodówki ci woziłem - po czym przyłożył mi słuchawkę do ucha. Po chwili bez problemu rozpoznałem głos Listkiewicza... - opowiada Niedziela o rozmowie jaką, w jego obecności, przeprowadził Ryszard F. z prezesem PZPN.

Były prezes Odry za pośrednictwem dziennika "Polska" przedstawił list otwarty do "Fryzjera", w którym wzywa jego i innych zamieszanych w korupcję, do wyznania grzechów. Impulsem do takiego listu był występ Ryszarda F. w stacji TVN24.

Niedziela w dość szczególny sposób opisał polskich piłkarzy.

- Uważam, że piłkarze są jak prostytutki. Ich nie interesują wyniki, tylko stan konta. Często mawiają "nie ma sianka, nie ma granka".


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 3847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

 PostWysłany: Czw 13:52, 24 Kwi 2008    Temat postu: Back to top

Andrzej Woźniak przerywa milczenie: "Mafia w III lidze"
wyb. qbi
2008-04-24, ostatnia aktualizacja 2008-04-24 10:08
PRZEGLĄD PRASY. - Jeśli ktoś chciał zrobić coś uczciwie, to natychmiast był sprowadzany na ziemię w następnym meczu. Był karany za to, że się nie podporządkowuje. To wszystko było niesamowicie bezczelne - mówi w "Przeglądzie Sportowym" były bramkarz reprezentacji Andrzej Woźniak, który przyznał się do zarzutów korupcyjnych gdy był asystentem trenera Dariusza Wdowczyka w III-ligowej Koronie Kielce
Zobacz powiekszenie
Fot. Lukasz Cynalewski / AG
Andrzej Woźniak (na pierwszym planie) ostatnio pracował jako trener bramkarzy w Lechu
ZOBACZ TAKŻE

* LECH już bez Woźniaka (04-04-08, 23:46) [link widoczny dla zalogowanych]
* Andrzej W. - czy "niewidzialna ściana marzeń i pragnień" zamieni się w widzialne więzienne kraty? (03-04-08, 14:49) [link widoczny dla zalogowanych]

SERWISY

* Piłka Nożna [link widoczny dla zalogowanych]
* Orange Ekstraklasa [link widoczny dla zalogowanych]

Woźniak twierdzi, że w III lidze rządziła piłkarska mafia, która na potęgę ustawiała mecze. Nie chce mówić o szczegółach dotyczących Korny Kielce, bo zabronili mu tego prokuratorzy, ale chętnie opowiada o mechanizmie. - Mecze były ustawione przez zorganizowaną grupę. Ja i wielu piłkarzy oraz trenerów zostaliśmy ofiarami tej grupy. Prowadzili nieczystą grę, szantażując i zastraszając. I dzięki temu wyłudzali haracze - mówi Woźniak.

Czy nie można było odmówić? - Jeśli ktoś chciał zrobić coś uczciwie, to natychmiast był sprowadzany na ziemię w następnym meczu. Był karany za to, że się nie podporządkowuje. To wszystko było niesamowicie bezczelne - opowiada Woźniak. - Wyszukiwano kluby, którym zależało na awansie. Na zasadzie: jak mają taki cel, to powinni dostać propozycję nie do odrzucenia. I podporządkowywali się albo byli eliminowani.

A co było, jeśli jakiś klub był mocny i nie potrzebował pomocy? - To było tak. Podporządkowujesz się? Nie?! Mecz w łeb! Podporządkowujesz się? Nie?! Mecz w łeb! I znów! W końcu w klubie zastanawiali się: "Co tu jest grane?". Postawieni pod ścianą - ulegali. Bo w przeciwnym razie byli przez tych szantażystów eliminowani z rozgrywek - dodaje Woźniak - To jest właśnie dowód na to, że w trzeciej lidze wszystko odbywało się systemowo. Szantażyści manipulowali wynikami, grożąc eliminacją z rozgrywek wyłudzali pieniądze. Pilnowali nawet tego, aby różnice między drużynami były minimalne. Dlaczego? Bo gdyby jakiś klub miał np. 20 punktów przewagi, to wszystko straciłoby sens. Im mniejsza przewaga, tym więcej pieniędzy można było wyłudzić!

Przestępców interesowała trzecia liga, bo meczach tego szczebla bardzo rzadko są kamery telewizyjne. Podczas gry mogą się zatem dziać cuda. - Tam nie ma żadnej kontroli nad tym, co się dzieje - uważa Woźniak.

Były bramkarz reprezentacji ma na koncie 241 meczów w polskiej ekstraklasie, 20 razy wystąpił w reprezentacji. - I co z tego, skoro wszystko rozpadło się jak domek z kart? Teraz zostałem wyrzucony na margines. Zostałem bez pracy, która jest moją pasją - kończy.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
KIBOL1922




Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 3847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BUŁGARSKA 5/7

 PostWysłany: Pią 21:58, 25 Kwi 2008    Temat postu: Back to top

Sąd: Zatrzymanie Filipiaka bezpodstawne
sid, szj
2008-04-25, ostatnia aktualizacja 2008-04-25 15:22
Zobacz powiększenie
Fot. Mateusz Skwarczek / AG
Krakowski sąd orzekł dziś, że zatrzymanie Janusza Filipiaka, prezesa MKS Cracovia i firmy Comarch, było bezpodstawne. Tak samo sędzia oceniła kaucję wyznaczoną przez prokuraturę wobec Filipiaka
ZOBACZ TAKŻE

* Filipiak: Zaśmiałem się słysząc zarzuty (15-04-08, 08:10) [link widoczny dla zalogowanych]
* Janusz Filipiak, prezes Cracovii: O uczuciach nie rozmawiam (22-02-08, 23:03) [link widoczny dla zalogowanych]
* Janusz Filipiak: Generał nie płacze (14-12-07, 22:22) [link widoczny dla zalogowanych]

SERWISY

* Orange Ekstraklasa [link widoczny dla zalogowanych]
* Cracovia Kraków [link widoczny dla zalogowanych]

Za bezpodstawne uznane zostało też zatrzymanie Rafała Wysockiego, wiceprezesa Cracovii. Sąd przychylił się jedynie do wysokości kaucji wobec Wysockiego.

Sąd rozpatrywał dziś zażalenie Filipiaka i Wysockiego na zatrzymanie, które miało związek ze sprawą piłkarza Pawła Drumlaka.

Cała historia ma swój początek wiosną 2005 r. Wtedy do klubu z Kałuży zgłosił się komornik, który chciał zająć kilkaset tysięcy złotych z poborów Pawła Drumlaka. Piłkarz był winny te pieniądze poprzedniemu menedżerowi. Żeby uniknąć egzekucji, zawodnik i klub dogadali się: jego zarobki na kilka miesięcy z 25 tys. zł zmalały na papierze do 1,2 tys. zł, a umowę podpisano z datą wsteczną. Za antydatowanie dokumentów zarzuty teraz dostali obecny prezes Cracovii Janusz Filipiak i Paweł Misior, czyli ówczesny prezes i wiceprezes klubu - według prokuratury wiedzieli o machinacjach i mieli sygnować związane z tym materiały. Rok później, gdy klub był już w konflikcie z piłkarzem (zarzucano mu m.in. symulowanie kontuzji), pojawił się drugi aneks: tym razem z 25 tys. zł zarobki Drumlaka spadły do 20 tys. zł. Tyle, że piłkarz nic o tym dokumencie nie wiedział, a jego podpis został podrobiony. Do dziś jednak nie wiadomo, kto sfałszował sygnaturę. Ale zdaniem prokuratury zamieszani są w to obecni wiceprezesi Rafał Wysocki i Jakub Tabisz - zarzucono im usiłowanie oszustwa przez sporządzenie aneksu do kontraktu z podrobionym podpisem piłkarza, posłużenie się nim w PZPN oraz zmuszanie zawodnika do przystania na proponowane przez klub warunki ugody.

Cała czwórka została zatrzymana przez policję na polecenie prokuratury 12 kwietnia. Po przesłuchaniu wszystkich zwolniono.

Ćwiąkalski przeprosi Filipiaka

- Nie boję się słowa przepraszam. Wielokrotnie deklarowałem, że jestem przeciwny stosowaniu niepotrzebnych, nadmiernych środków zapobiegawczych. Szanuję orzeczenie sądu i gdy tylko je otrzymam z pewnością wyrażę ubolewanie z tego powodu - mówił Zbigniew Ćwiąkalski w rozmowie z reporterem Radia TOK FM.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pedagogika specjalna Strona Główna -> Sport Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Następny
Strona 10 z 11

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach